(Broome, Australia) Kiedy pracujesz jako nurek na farmie pereł, masz do dyspozycji wiele sposobów żeby kopnąć w kalendarz. Mitchell Ether był moim głównym nurkiem przez kilka lat. Znany jako Sharky, był gościem do wszystkiego, bez strachu podejmującym ryzyko żeby skończyć robotę. Był luzakiem pośród kowbojów, wydawało się że oryginalne zakończenie to jego przeznaczenia. Dla przykładu - kiedyś przy pracy w zatoce Roebuck źle obliczył ilość paliwa potrzebną do kompresora pompującego powietrze dla nurków. Zamiast zrobić wszystko zgodnie z procedurą obejmującą ściąganie wszystkich na pokład i studzenie kompresora, Sharky próbował dolać paliwa do baku działającego od kilku godzin, rozgrzanego do czerwoności kompresora. Oczywiście rozlał część paliwa. Wybuch wartego 200 tysięcy dolarów, w pełni wyposażonego do zbierania pereł statku dzięki zapasowi paliwa i butlom tlenu do reanimacji było widać z pięciu kilometrów. Jakimś cudem Sharky zdążył wyskoczyć do wody i nic mu się nie stało. Jego i jego załogę zabrał kolejny statek. Pomimo tego incydentu, Sharky został szyprem na jednym z większych statków. Ciągle znajdował wymówki żeby używać starego sprzętu do nurkowania. Jedną z takich wymówek znalazł kiedy cuma zaplątała się w śrubę łodzi. Zamiast zawołać nurka, Sharky ubrał strój do nurkowania, odpalił kompresor, podłączył się do niego i zeskoczył z tyłu łodzi. Ale zapomniał wyłączyć silnik łodzi... Jego lina ratunkowa przeciągnęła go przez śrubę i zmarł w drodze do szpitala. Sharky nie miał żadnych dzieci, miał za to wyjątkowo pokręcone poczucie humoru. Mam nadzieję że wybaczy mi nadesłanie jego przypadku do Nagrody Darwina. Umarł robiąc to co robił przez całe życie... w biegu.
Ocena: 15
Liczba głosów: 7
Oceń:
Eliminacja wadliwych genów