Dobry humor na poziomie

Kategoria: Wszystkie dowcipy wg oceny (malejąco)

Do adwokata przychodzi biedna wdowa prosząc o poradę prawną. Po skończonej wizycie adwokat zażądał 100 zł. Ta drżącymi rękami wyjęła banknot z portfela i podała mecenasowi. Ten jednak po wyjściu kobiety zauważył, że ta nieświadomie dała mu dwa sklejone banknoty stuzłotowe.
I wtedy stanął przed dylematem moralnym...
Podzielić się ze wspólnikiem?

Ocena: 9
Liczba głosów: 4

Oceń:

Kategoria: Sądy i prawnicy,
Prześlij humor
Śmieszne kawaly

Czerwone wino jest dobre dla zdrowia, a zdrowie jest potrzebne, żeby pić wódkę.

Ocena: 9
Liczba głosów: 4

Oceń:

Kategorie: A to Polska właśnie, Alkohol i narkotyki
Prześlij humor
Dobry humor

Zadania z matematyki na koniec szkoły podstawowej:

Rok 1962:
Drwal sprzedał ciężarówkę tarcicy za sumę 100 dolarów. Wiedząc, że koszt produkcji drewna wynosił 4/5 jego ceny, oblicz zysk drwala.

Rok 1972:
Drwal sprzedał ciężarówkę tarcicy za sumę 100 dolarów. Wiedząc, że koszt produkcji wyniósł 4/5 jego ceny, czyli 80 dolarów, oblicz zysk drwala.

Rok 1982: (nowy program matematyki)
Drwal dokonał wymiany zbioru T tarcicy na zbiór P pieniędzy. Moc zbioru P wyrażona w liczbach kardynalnych wyniosła 100, przy czym każdy z jego elementów jest wart 1 dolara. Zaznacz w kwadratowej tabeli 100 punktów, aby przedstawić graficznie elementy zbioru P. Zbiór kosztów produkcji zawiera 20 elementów mniej niż zbiór M. Przedstaw zbiór K jako podzbiór M i odpowiedz na pytanie: jaka jest moc zbioru Z zysku wyrażona w liczbach kardynalnych?

Rok 1992:
Drwal sprzedał ciężarówkę tarcicy za 100 dolarów. Koszt produkcji drewna wyniósł 80 dolarów, a zysk drwala 20 dolarów. Zakreśl liczbę 20.

Rok 2002:
Ścinając stare piękne i bezcenne drzewa, ekologicznie niezorientowany drwal zarobił 20 dolarów. Co myślisz o takim sposobie na życie? W podgrupach postarajcie się przygotować teatrzyk przedstawiający, jak czują się leśne ptaszki i dzika zwierzyna.

Ocena: 9
Liczba głosów: 4

Oceń:

Kategorie: Szkoła, Ekologia
Prześlij humor
Żarty na poziomie

Z pamiętnika chirurga

Sobota
Jestem trochę niespokojny. Wczoraj zacząłem dość zawiłą operację na panu Łukaszu spod siódemki. Nie zauważyliśmy, jak czas zleciał i zrobiła się szesnasta i koniec roboty. Pan Łukasz został na stole do poniedziałku. Martwię się, że będzie próbował sam się zaszyć.

Poniedziałek.
Wszystko dobre, co się dobrze kończy. W czasie weekendu była przerwa w dostawie prądu. Urządzenia przestały działać i pan Łukasz też. Dzisiaj miałem tylko dwa wyrostki. Dziwne, że u jednego pacjenta. No, ale poniedziałek jakoś zleciał, tym bardziej, że siostra Kulanka znalazła między protezami podręcznik anatomii. Bardzo ciekawy. Nigdy bym nie przypuszczał, że aż z tylu części składa się człowiek.

Wtorek.
Od rana pech. Podczas operacji plastycznej znów zabrakło skóry. Pożyczyłem co prawda kawałek ceraty od ajenta bufetu, no ale jak długo można nadużywać dobrej woli człowieka nie związanego przecież ze służbą zdrowia?

Środa.
W dalszym ciągu pechowa passa. Siostra Narcyza potrąciła mnie podczas operacji, kiedy akurat zerkałem na siostrę Honoratkę. Wszystko stało się bardzo szybko. Rodzina pana Korytko, który był na stole chce mnie skarżyć o to, że mu przyszyłem butlę z tlenem do pleców. Kiedy już ochłonąłem, to zrobiłem sobie na próbę zastrzyk nową jednorazówką z tego transportu, który dopiero co nadszedł. Bardzo bolesny, dwa razy zemdlałem, zanim wprowadziłem wszystko dożylnie. Siostra Jola powiedziała, że niepotrzebnie się męczyłem, bo igły do tych strzykawek przyjdą w przyszłym tygodniu i injekcje mają być ponoć łatwiejsze. Eee, pożyjemy zobaczymy.

Czwartek.
Dzisiejszy dyżur na oddziale reanimacji minął nadspodziewanie spokojnie. Praktycznie przez cały czas nie było prądu, więc aparatura nie hałasowała. Na szczęście włączyli fazę i zdążyłem jeszcze wypełnić wypiski. Natomiast mocno zastanawiająca historia przytrafiła mi się podczas porannego obchodu. Otóż spotkałem mojego sąsiada z bloku, inżyniera Bazydło. Powiedział, że przyszedł do naszej kliniki do Rentgena. Ciekawe to o tyle, że nikt z pracowników naszej placówki, ani też żaden, żaden z jej pacjentów nie nosi takiego nazwiska. No i kto mi teraz wytłumaczy, dlaczego inżynier Bazydło ukrył przede mną prawdziwy cel swojej wizyty?

Piątek.
Obchodzę mały jubileusz. Właśnie dziś wykonałem moją setną operację. Radość tym większa, że dzisiejszy zabieg był pierwszym udanym. Coraz częściej, szczególnie podczas trepanacji czaszki, odzywa się moje najskrytsze marzenie: chciałbym kiedyś rozpocząć studia medyczne. I może nawet je skończyć.

Sobota.
To był naprawdę ciężki tydzień. Jestem już bardzo zmęczony. Dosłownie przewracam się o każdego leżącego.

Wtorek.
Bardzo silnie uderzyłem się w twarz butlą tlenową. Nigdy by do tego nie doszło, gdybym nie zrobił sobie omyłkowo zastrzyku ze spirytusu. Przypuszczam, że spirytus podrzucił mi pielęgniarz Gniady z zemsty za to, że zamiast od bólu głowy, dałem mu na przeczyszczenie. Kiedy go czyściło, zrobiłem mu trepanację i napchałem do głowy gazet. Myślę, że bredzę. Dobranoc, kochany dzienniczku. Chyba już w tym tygodniu nic nie napiszę.

Środa. Po południu.
Dzisiaj rano otworzyłem pana Bielinka, tego spod czternastki. Już od tygodnia skarżył mi się, biedaczek, że mu coś leży na wątrobie. A jednak niczego nie znalazłem. Ciekawe, dlaczego chciał mnie wprowadzić w błąd. Podobnie zresztą, jak pan Paprotka, który usiłował mi wmówić, że ma zimną krew. A kiedy przetoczyłem mu ją do butli, to się okazało, że jej temperatura wynosi grubo powyżej zera. A ściślej mówiąc, 36 i 6, czyli razem 42. A ten Paprotka, widocznie ze wstydu, już się więcej do mnie nie odezwał. Czwartek.
Popadłem w konflikt z naszym anestezjologiem, doktorem Zegrzyńskim. Zegrzyński uważa, że przekraczam swoje kompetencje usypiając bardziej kłopotliwych pacjentów bez jego wiedzy i na dłużej. A ja pytam co to znaczy dłużej? Te dwa, trzy miesiące zdrowego snu tylko wzmocnią organizm chorego i obsługi.

Piątek.
Konflikt trwa. Nie miałem innego wyjścia. Uśpiłem doktora Zegrzyńskiego.

Sobota.
Dzisiaj przywieziono czterech pacjentów z wypadków. Po ich uśpieniu i długotrwałej operacji wyszło mi dwóch. Zdecydowałem się ich uśpić.

Niedziela.
Zbudzili Zegrzyńskiego, żeby mnie uśpił.

Wtorek.
Salowy Wiśniewski powiedział dzisiaj do mnie podczas obchodu Doktorze, dzisiaj nie wtorek, zapnij rozporek. Odpowiedziałem, zgodnie z prawdą, że dzisiaj właśnie jest wtorek. Nie wiem, dlaczego ten cham tak się śmiał. Siostra Kulanka też. Nienormalni.

Środa.
Myślałem długo nad wczorajszym incydentem z Wiśniewskim. Sprawdziłem dokładnie w kalendarzyku, potem jeszcze specjalnie włączyłem dziennik. Wczoraj na pewno był wtorek.

Czwartek.
Wiem, że dorosły człowiek, i do tego lekarz nie powinien zaprzątać sobie głowy drobiazgami, ale nie mogę zapomnieć o wtorkowym obchodzie. Dziś przezornie przed wyjściem z toalety zapiąłem sobie rozporek. W końcu dzisiaj nie wtorek, tylko czwartek. Jutro piątek. Może się położę na kilka dni.

Ocena: 9
Liczba głosów: 4

Oceń:

Kategoria: Lekarskie,
Prześlij humor
Śmieszne kawaly

Jak kto pije - część 2/2:
- Mechanik z gwinta
- Hydraulik z grubej rury
- Medyk sądowy zalewa się w trupa
- Wędkarz zalewa robaka
- Woźnica wali końską dawkę
- Stolarz wali klina
- Żołnierz strzela lufę
- Sprzedawca paliw wali w gaz
- Stręczyciel upija się w cztery dupy
- Rolnik nawala się jak stodoła
- Egzorcysta - pije duszkiem
- Grabarz - pije na umór
- Ksiądz - pije na amen
- Laborant - pije, aż zobaczy białe myszki
- Ornitolog - pije na sępa
- Pediatra - po maluchu!
- Pilot - nawala się jak messerschmit
- Syndyk - pije do upadłego
- Wampir - daje w szyję
- Anorektyk - nie zagryza
- Astronom - ma zaćmienia
- Członkinie koła gospodyń wiejskich - piją, tańczą i haftują

Ocena: 9
Liczba głosów: 4

Oceń:

Kategoria: Alkohol i narkotyki,
Prześlij humor
Dobry humor

Tata i sześcioletni syn głośno się śmieją, bawią i wygłupiają. Matka, pod wpływem stresu przedmiesiączkowego, wściekle zdenerwowana krzyczy:
- Musicie tak mordy drzeć, debile?!
Mąż:
- Ja się nie drę!
Syn:
- Ja nie jestem debilem!

Ocena: 9
Liczba głosów: 4

Oceń:

Kategoria: Małżeństwo,
Prześlij humor
Żarty na poziomie

W pociągu babcia zwraca się do siedzącego "dresa":
- Synku, mógłbyś mi zwolnić miejsce?
- Nie ma sprawy, babcia, w którym przedziale byś chciała?

Ocena: 9
Liczba głosów: 4

Oceń:

Kategoria: A to Polska właśnie,
Prześlij humor
Najlepsze dowcipy

Kilku chirurgów spotkało się na przerwie obiadowej. Rozmawiają o tym, kogo najbardziej lubią operować.
- Ja to bardzo lubię operować księgowych. Wszystko w środku jest ponumerowane.
- Jeszcze łatwiejsi w obsłudze są bibliotekarze. Wszystko mają ułożone w porządku alfabetycznym - twierdzi drugi chirurg.
- Ja to lubię informatyków. Wszystkie narządy oznaczone są odpowiednimi kolorami.
- A ja uważam, że najłatwiejsi do zoperowania są prawnicy. Nie mają serca, nie mają kręgosłupa, nie mają jaj, a głowę i dupę można bez problemów zamienić miejscami.

Ocena: 9
Liczba głosów: 4

Oceń:

Kategorie: Sądy i prawnicy, Lekarskie
Prześlij humor
Najlepsze dowcipy


Ocena: 9
Liczba głosów: 4

Oceń:

Kategorie: Filmiki, Alkohol i narkotyki, Drogowe
Prześlij humor
Śmieszne kawaly

Policjant do pijanego w sztok kierowcy:
- Jak pan mógł wsiąść za kierownicę w takim stanie?
- Koledzy pomogli.

Ocena: 9
Liczba głosów: 4

Oceń:

Kategorie: Alkohol i narkotyki, Drogowe
Prześlij humor
Dobry humor

Prelegent podczas prelekcji o szkodliwości picia alkoholu:
- Jest dowiedzione naukowo, że żony zazwyczaj odchodzą od mężów nadużywających alkoholu.
Głos z sali:
- A ile trzeba wypić?

Ocena: 9
Liczba głosów: 4

Oceń:

Kategorie: Małżeństwo, Alkohol i narkotyki
Prześlij humor
Żarty na poziomie

Pewien facet jest z wizytą w zakładzie psychiatrycznym. Po obchodach pyta się dyrektora:
- Jak rozpoznajecie chorobę u kogoś, kto z pozoru nie wygląda na chorego?
- Prowadzimy ich do pomieszczenia z wanną napełnioną wodą, dajemy do ręki wiadro i łyżeczkę i każemy opróżnić wannę z wody.
- Hehe. Rozumiem. Ktoś normalny użyje wiadra.
- Nie, ktoś normalny wyciągnie korek. Pokój z widokiem czy bez?

Ocena: 9
Liczba głosów: 4

Oceń:

Kategorie: Życie, Lekarskie
Prześlij humor
Dobry humor